Napoje bezalkoholowe i wędliny to produkty najczęściej kwestionowane, co piąta partia tych wyrobów nie odpowiada wymogom jakościowym deklarowanym przez producenta – podaje Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS).
W III kwartale 2012 roku Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych przeprowadziła kontrole w zakresie jakości handlowej przetworów z mięsa drobiowego, napojów bezalkoholowych (w tym gazowanych i niegazowanych), miodu, przetworów pomidorowych (w tym koncentratów, przecierów, ketchupów oraz sosów na bazie pomidorów lub koncentratu pomidorowego), piwa (ze szczególnym uwzględnieniem piwa niepasteryzowanego). Ponadto w zakresie znakowania skontrolowano pieczywo, wyroby ciastkarskie i cukiernicze oraz syropy owocowe.
Przeprowadzone kontrole miały na celu sprawdzenie, czy artykuły rolno-spożywcze spełniały wymagania w zakresie jakości handlowej określone w przepisach o jakości handlowej oraz dodatkowe wymagania dotyczące tych artykułów, jeżeli ich spełnienie zostało zadeklarowane przez producenta. W trakcie kontroli sprawdzono trzy podstawowe elementy jakości handlowej, tj. cechy organoleptyczne (m.in. wygląd, smak, zapach, barwę), parametry fizykochemiczne (m.in. zawartość tłuszczu, wody, soli, cukrów, alkoholu etylowego, dwutlenku węgla lub kwasowość) oraz znakowanie produktów żywnościowych.
W 2012 r. Inspekcja zakwestionowała w zakresie parametrów fizykochemicznych 21,1 proc. partii napojów bezalkoholowych, 20,9 proc. przetworów z mięsa czerwonego i 18,5 proc. – z mięsa drobiowego. W przypadku dwóch pierwszych grup produktów nie obowiązują normy określone w przepisach, a ich skład deklaruje sam producent- zaznaczył Kowalczyk. Dodał, że najmniej uwag w ubiegłym roku dotyczyło jakości handlowej mięsa drobiowego, oliwy z oliwek i napojów alkoholowych.
“Wyniki kontroli wskazują, że większy odsetek nieprawidłowości dotyczy grup produktów, wobec których nie określono w przepisach szczegółowych wymagań” – podkreślił główny inspektor IJHARS Stanisław Kowalczyk.
Jakość handlowa określa właściwości artykułu rolno-spożywczego: organoleptyczne, fizykochemiczne i mikrobiologiczne oraz jego oznakowanie.
Produkcja zgodna z tymi wymaganiami ma zapewnić powtarzalność cech wyrobów gotowych i jest gwarancją, że produkt będzie o określonej jakości. Brak obligatoryjnych norm daje producentom możliwość każdorazowego modyfikowania składu wyrobów oraz ich nazw.
Wymagania jakościowe zostały określone w przepisach krajowych i unijnych m. in. dla: przetworów mlecznych, mięsa drobiowego, soków i nektarów, napojów spirytusowych oraz oliwy z oliwek. Jest jednak duża grupa artykułów żywnościowych, dla których norm nie ma. Dotyczy to m.in. przetworów mięsnych, napojów bezalkoholowych i wyrobów garmażeryjnych – tłumaczył PAP Kowalczyk.
Jak mówił, przykładem branży, w której produkcja odbywa się jedynie na podstawie norm opracowanych przez producentów jest branża mięsna. Producenci wędlin samodzielnie określają skład surowcowy wytwarzanych produktów np. zawartość wody, tłuszczu lub białka, oraz wygląd i nazwy produktów.
Inspekcja porównuje faktyczny skład produktów z deklarowanym przez producenta. Kontrole wskazują na dużą rozpiętość parametrów wyrobów oferowanych do sprzedaży pod tą samą nazwą handlową lub należących do tej samej grupy wędlin. Przykładowo parówki mogą zawierać od 25 do 50 proc. tłuszczu. Ta zawartość w przypadku kiełbas średnio rozdrobnionych była deklarowana na poziomie od 10 do 75 proc.
Brak norm, które obowiązywałyby wszystkich producentów wędlin sprawia, że do handlu trafiają wyroby pod taką samą nazwą, różniące się jednak między sobą składem, smakiem i wyglądem. Dotyczy to np. kiełbasy krakowskiej, śląskiej, żywieckiej itp. – wyjaśnił Kowalczyk. Zauważył, że w każdym zakładzie produkowane są one z innych surowców, przypraw i poddawane są innym procesom technologicznym. W efekcie w sklepie konsument styka się z kompletnie różnymi wędlinami pod taką sama nazwą i jest zupełnie zdezorientowany.
Do końca 1993 r. w Polsce obowiązywały tzw. Polskie Normy. W tych dokumentach normalizacyjnych określono podział wędlin na grupy technologiczne i rodzaje, np. wędzonki czy kiełbasy drobno lub średnio rozdrobnione. Zawierały również wymagania dla surowców oraz cechy organoleptyczne i fizykochemiczne wyrobów gotowych.
Od 1994 roku normy przestały obowiązywać i można było je stosować dobrowolne, ale do końca 2002 r. właściwy minister mógł nałożyć obowiązek ich stosowania. Od stycznia 2003 roku stosowanie polskich normy w produkcji przetworów mięsnych jest całkowicie dobrowolne, z czego skorzystała branża i każdy z producentów ma swoje receptury – wyjaśnił szef IJHARS.
Zaznaczył, że od 2004 r. obowiązują u nas wspólnotowe przepisy dotyczące m.in. zapewnienia bezpieczeństwa żywności i ochrony interesów konsumenta. Jednak nie określają one szczegółowych wymagań dotyczących jakości handlowej przetworów mięsnych.
“Od prawie 10 lat nie istnieją więc przepisy, które nakładałyby na producentów obowiązku stosowania konkretnego składu oraz nazewnictwa wyrobów gotowych. Stan taki sprzyja rozwojowi masowej produkcji, w której oferuje się konsumentom wyroby o bardzo różnej jakości” – podkreślił Kowalczyk. Dodał, że taka sytuacja nie dotyczy tylko branży mięsnej, ale także odnosi się do każdego rodzaju artykułów spożywczych, dla których aktualnie nie istnieją przepisy szczegółowe dotyczące jakości handlowej.
Podkreślił, że żaden producent nie jest jednak zwolniony z obowiązku przestrzegania przepisów o znakowaniu żywności, a właśnie w tym zakresie IJHARS stwierdza najwięcej nieprawidłowości.
Badanie internetowe przeprowadzone przez firmę Nielsen w roku 2011 dotyczące nawyków żywieniowych mieszkańców 56 krajów wskazuje, że konsumenci są bardzo sceptyczni zarówno wobec informacji o wartościach odżywczych jak i oznaczeń sklepowych typu “obniżona zawartość tłuszczu”, czy “żywność naturalna”, “żywność ekologiczna”.
W największym stopniu konsumenci wierzą informacjom dotyczącym zawartości kalorii, witamin i tłuszczu, natomiast za niejasne respondenci uznali deklaracje producentów na temat pozytywnego wpływu na pracę serca oraz naturalności produktu.
Polacy na tle przeciętnego Europejczyka darzą większym zaufaniem dane znajdujące się na etykietach produktów spożywczych – aż 39 proc. z Polaków wierzy, że informacje dotyczące wartości kalorycznych są prawdziwe. Natomiast podobnie jak w Europie i na świecie najmniej godnymi zaufania w oczach Polaków są oznaczenia świadczące o naturalnym pochodzeniu produktu.
Wynik kontroli – podsumowanie
Nieprawidłowości dotyczące znakowania wynikają zarówno z nieznajomości przepisów, nieprawidłowej ich interpretacji, jak również z celowego działania producentów, którzy świadomie wprowadzają w błąd konsumenta poprzez zamieszczanie na opakowaniu nieprawdziwych informacji.
Na postawie analizy pyłkowej miodu stwierdzono, że prawie połowa skontrolowanych partii miodu nektarowego odmianowego została nieprawidłowo sklasyfikowana i nazwana.
Kontrolę jakości handlowej przetworów pomidorowych Inspekcja JHARS przeprowadziła po raz pierwszy. Na podstawie wyników przeprowadzonych badań laboratoryjnych stwierdzono, iż co dziesiąta partia skontrolowanych produktów nie spełniała deklaracji producenta. Z kolei niewłaściwie oznakowana była co piąta skontrolowana w tym zakresie partia przetworów warzywnych.
Przygotował: PAWRO
na podstawie m.in. wyniku kontroli opublikowanej przez IJHAR pod adresem: http://www.ijhar-s.gov.pl/news/items/wyniki-kontroli-przeprowadzonych-przez-inspekcje-jhars-w-iii-kwartale-2012-roku.html
2 comments for “Wynik kontroli żywności – brak norm sprzyja nadużyciom”